"Popiół i diament" czyli jeden z najlepszych filmów Andrzeja Wajdy. A przynajmniej według niektórych. Niestety w czasie oglądania go nie byłam w stanie całkowicie skupić się na jego fabule i prawdopodobnie wiele istotnych i niosących głębokie przesłanie szczegółów mi umknęło.
Jednak mimo wszystko film mi się podobał.
Został on nakręcony w 1958 roku i wzbudza moją ciekawość to, że ówczesna władza pozwoliła na wyemitowanie dzieła opowiadającego taką historie.
Film opowiada historię młodego AK-owca Maćka Chełmickiego (Zbigniew Cybulski), który dostał rozkaz rozstrzelania sekretarza KW PPR. Lecz zbieg okoliczności sprawił, że rozstrzelał kogoś innego, w momencie gdy spotkał swoją ofiarę doznał szoku. Jest więc zmuszony powtórzyć zamach. W międzyczasie poznaje Krystynę (Ewa Krzyżewska), która pracuje jako barmanka w hotelu "Monopol".
Dzięki temu spotkaniu i uczuciu jakim ją obdarzył zauważa bezsens zabijania po zakończeniu wojny. Jednak główny bohater ma zbyt duże poczucie honoru oraz jest wierny złożonej przysiędze. Więc obowiązek wykonania rozkazu przeważa szalę i Maciek decyduje się dokończyć misję.
Wydaje mi się, że film ten ma pokazywać ulotność ludzkiego życia i moc naszych pomyłek. Także potęgę miłości, która potrafi wywrócić całe nasze dotychczasowe życie do góry nogami.
Moją największą uwagę w tym filmie przyciągnęły niesamowite kadry. Są one naprawdę niezwykłe.